Jak mówi Paweł Esse, dyrektor wydawnictwa C.H. Beck, 2009 rok był w jego firmie rokiem książek. Wbrew powszechnym oczekiwaniom i trendom, które to w elektronice każą upatrywać podstawowego czynnika wzrostu w tym biznesie. Obroty wydawnictwa wzrosły na „ważnych” książkach, które sprzedawały się, cytując Esse, „dobrze lub bardzo dobrze”, a na pewno lepiej niż w poprzednich latach. Było wiele nowych wydań komentarzy, z których Beck słynie. Tylko w serii „Komentarzy i Systemów Prawa” opublikowano ok. 40 nowych tytułów, co by mogło stanowić odrębny program niejednej oficyny prawniczej. W całym roku firma zanotowała natomiast blisko tysiąc tzw. wyjść produkcyjnych. – To tylko pokazuje skalę rozwoju segmentu „print” w 2009 roku. Są redakcje, które w obrotach urosły o 30-40 proc. Beck „przyrósł” także na książkach z zakresu ekonomii, o ok. 40 proc., dostając kilka istotnych nagród (np. na SGH) – cieszy się Paweł Esse. Błyszcząca gwiazda Wzrost sprzedaży książek prawniczych to w dużym stopniu efekt poszerzenia oferty, a nie zintensyfikowania działań marketingowych. – Walczyć tu można jedynie jakością. Jeżeli ma się tytuł numer jeden, reszta jest postawieniem kropki nad „i”. Wciskanie na siłę słabych tytułów kosztuje w tzw. promocji zbyt dużo – wyjaśnia. Ogółem przychody edytora przekroczyły 50 mln zł (wzrost o 10 proc.) Według wiedzy kierownictwa Becka, równolegle wzrósł cały rynek w tym segmencie. – Jedną trzecią przychodów Becka daje obecnie elektronika. Pakiet „Legalis”, który pięć lat temu był skromnym produktem, dzisiaj jest „błyszczącą gwiazdą” …