Zmiany na rynku mediów, technologii i komunikacji nie mogły nie dotknąć i tej branży. W ciągu kilku lat do dyspozycji PR-owców oddane zostały narzędzia, które nagle poszerzyły możliwości promocji i kreowania wizerunku. Można wręcz powiedzieć, że rozwijająca się jak szalona elektronika nie zezwala tutaj choćby na minimum bierności – bezustannie musimy śledzić i analizować aktywność adresatów naszych działań. Z czego korzystają, by komunikować się z bliźnimi, jak to robią, kiedy, jakich do tego używają urządzeń, jakim posługują się językiem… PR-owiec, który nie jest na bieżąco z życiem swoich odbiorców, to marny PR-owiec. Końcówki w sieci Obowiązujące przez stosunkowo długi czas status quo, że mamy media tradycyjne (prasa, radio, TV) i elektroniczne (Sieć) uległo totalnej degradacji. Nie dość, że pojawiła się rozległa niczym ocean sfera najrozmaitszych stron internetowych, swoje miejsce w niej całkiem udanie zajęły media – korzystając zarówno z treści, które niezależnie od tych procesów przygotowują (oraz archiwalnych, do których mają prawa!), jak i darmowych możliwości autopromocji. W jednej chwili wszystko uległo swoistemu przemieszaniu – radia można słuchać on-line (a nawet można je oglądać, jak m.in. Salon Polityczny Trójki), teksty, które normalnie pojawiłyby się w druku, trafiają jedynie do Sieci (kontrowersyjny – czy na pewno? – ruch Agory sprzed kilku miesięcy, kiedy zdecydowała publikować w „Gazecie” jedynie dłuższe formy), zaś stacja telewizyjna, nim sama zdoła przygotować materiał, posiłkuje się tym, co jej dziennikarze przeczytają na monitorach swoich laptopów… Dzisiejsze kampanie promocyjne nie mogą zatem obejmować jedynie pierwotnych kanałów, w jakich funkcjonowały media, ale również ich „końcówki” internetowe. Serwis TVN24.pl może być atrakcyjny nie mniej (a niekiedy – gdy chodzi o czas – znacznie bardziej) niż jego administrator, czyli sama stacja. Coraz mniej także osób ze środowiska zajmującego się promocją książek zabiega o umieszczanie ich recenzji w tradycyjnej prasie. Wysiłki dążące do tego, by dziennikarz popularnego tygodnika opinii za wszelką cenę zainteresował się naszą powieścią, nie są warte być może zachodu, skoro dyskusja wokół książki rozpali szerokie grono czytelników serwisu internetowego tegoż periodyku. Misiek zamiast Krzyśka W swojej pierwszej książce na temat przemian w obrębie …