Czwartek, 15 października 2020
JACEK MARCINIAK (1947-2020)
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeruBiblioteka Analiz nr 532 (19/2020)

28 września zmarł Jacek Marciniak, wydawca, współwłaściciel i redaktor naczelny Wydawnictwa Studia Emka. Uhonorowany Odznaką Honorową Ministerstwa Gospodarki za „Zasługi dla Rozwoju Gospodarki RP” oraz Medalem Europejskim BCC.

Pożegnaliśmy Jacka Marciniaka w piątek 9 października w Domu Pogrzebowym Służew przy ul. Fosa 19A w Warszawie. W uroczystości uczestniczyło liczne grono bliskich i przyjaciół. W wygłoszonych wspomnieniach przedstawiono drogę życiową Jacka Marciniaka i jego znaczące dokonania, jak też jego promieniowanie na ludzi, z którymi się zbliżył i zaprzyjaźnił. Po uroczystym pożegnaniu urna z prochami Jacka Marciniaka spoczęła na Cmentarzu Wilanowskim.

Wielka strata dla polskiej książki
Jacek Marciniak urodził się 5 sierpnia 1947 roku w Ostrowie Wielkopolskim. Był synem Franciszka i Ireny z domu Włodarczyk. Ojciec był szanowanym notariuszem w mieście, a mama pielęgniarką. Jacek miał trzech braci – Iga, Czarka i Błażeja – oraz siostrę Milę. W wieku 11 lat stracił ukochaną mamę, co odcisnęło na nim piętno i wspominał ją do końca życia. Zawsze z nostalgią opowiadał o mieście rodzinnym, lubił tam wracać. Do matury żył w mieście rodzinnym, a 1965 roku rozpoczął studia na wydziale filozoficzno-historycznym na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W 1970 roku uzyskał tytuł magistra historii.

Pracę zawodową rozpoczął w Szczecinie, który zawsze wspominał z uśmiechem na ustach i do ostatniego dnia utrzymywał cenne przyjaźnie tam zawarte. Karierę zaczynał w Zarządzie Wojewódzkim Towarzystwa Wiedzy Powszechnej. W latach 1972-76 pracował jako wiceprezes Zarządu Wojewódzkiego Związku Młodzieży Wiejskiej. W tym czasie był też dziennikarzem zajmującym się upowszechnianiem literatury i czytelnictwa w regionalnym piśmie dla młodzieży „Jantar”. Współpracował również ze szczecińskim oddziałem Telewizji Polskiej.

W 1976 roku przeprowadził się do Warszawy, gdzie pracował w Zarządzie Głównym Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, początkowo jako sekretarz zespołu w Wydziale Kultury, a od 1980 do 1983 roku jako zastępca kierownika tego Wydziału. Był szczególnie dumny z współpracy z jury Nagrody im. Stanisława Piętaka, pomagając odkrywać młode talenty w dziedzinie pisarstwa.

Od 1983 roku rozpoczął karierę w Komitecie Centralnym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, gdzie piastował stanowiska inspektora w kancelarii sekretariatu KC oraz głównego specjalisty i kierownika sektora Wydziału Kultury. Właśnie w tym okresie udało mu się wraz z gronem kolegów wykoncypować szereg cennych inicjatyw kulturalnych, znanych i cenionych w kraju. Często również konfrontował się z władzą polityczną, pomagając środowiskom młodych artystów.

Zmiana ustroju spowodowała, że musiał odnaleźć się w nowej rzeczywistości, co dla humanisty było wielkim wyzwaniem, jednak jego charyzma i wiedza pozwoliła na otworzenie się na nowe możliwości. W tym momencie pomógł pomysł, który przywiozła z Węgier żona Klára i tak powstało wydawnictwo Panda, które specjalizowało się w tworzeniu albumów dla dzieci. Przedsięwzięcie, które Jacek rozpoczął wraz z kolegami, nie spełniło oczekiwań. Wtedy razem z Klárą postanowili stworzyć coś swojego. Pomysł ponownie przyszedł z Węgier, gdzie dynamicznie rozwijał się już wtedy biznes Amwaya wraz z firmą szkoleniową Network 21, a w ich planach było właśnie wejście na rynek polski. Potrzebne do tego były im książki motywacyjne oraz biznesowe i tak właśnie powstało Wydawnictwo Studio Emka.

Jacek poznał Klárę w niełatwym okresie, na jesieni 1981 roku. Klára była nauczycielką w liceum na Węgrzech, a potem pracowała w organizacji młodzieżowej, skąd została wydelegowana do Drezna. Na tą samą konferencję pojechał również Jacek. To była miłość od pierwszego wejrzenia, której nie mógł przeszkodzić nawet stan wojenny i odległość. Pobrali się w 1983 roku i po roku urodziła się ich pierwsza córka Klara, a druga córka Ewa urodziła się kolejne 5 lat później. Klára i Jacek, posiadając dwa zupełnie różne charaktery, uzupełniali się całkowicie przez 37 lat małżeństwa.

Wyjątkowe w tym zawsze było to, że ich wydawnictwo jako firma rodzinna nigdy nie chciała przekształcić się w korporację, dzięki czemu udało utrzymać się prawdziwie rodzinną atmosferę, którą czuć było zarówno podczas wspólnych celebracji świąt z pracownikami, ale też na co dzień. Ktokolwiek przychodził do biura Jacka, czuł się tam jak w salonie literackim, ponieważ nawet o literaturze fachowej potrafił opowiadać z wielką pasją.

Wydawnictwo Studio Emka stworzone 28 lat temu, w 1992 roku, było największą miłością Jacka, drugim oczkiem w głowie zaraz po rodzinie. Klára wielokrotnie prosiła Jacka o przejście na zasłużoną emeryturę, ale zrozumiała z czasem, że dla niego nie jest to tylko praca, ale część życia, osobowości, duszy.

Był niesamowitym człowiekiem, o nieprzeciętnym poczuciu humoru. Eleganckim, dystyngowanym, z ogromną wiedzą na różne tematy. Nie było rzeczy, której historii by nie znał, nie było tematu, na który nie potrafiłby się mądrze wypowiedzieć. Tracimy ikonę polskiego rynku wydawniczego, z którego zdaniem liczyli się najwięksi. Miał niepowtarzalny charakter i cieszył się szacunkiem tak wielu ludzi.

Dla rodziny był przede wszystkim najlepszym Tatą, Mężem, Przyjacielem, na którym można było polegać i z którym można było dzielić wszystkie radości i smutki. Nikt nie był tak bardzo pozbawiony egoizmu jak on, zawsze najważniejsze było dla niego szczęście najbliższych, którzy będą za nim tęsknić, ale jego osoba pozostanie z nimi na zawsze.

Zawsze był człowiekiem eleganckim i dystyngowanym. Nie znosił bylejakości. Uwielbiał spotkania biznesowe, do których zawsze był przygotowany i na których często wiódł prym, zawsze szanowany przez swoich rozmówców. Jednocześnie był człowiekiem niesamowicie wrażliwym i ciepłym, co piątek wracającym do domu z kwiatami dla żony Kláry, którymi dekorował wspólny dom.

Nigdy nie był egoistą, zawsze najbardziej liczyło się dla niego szczęście najbliższych – żony i córek. Uwielbiał obdarowywać innych prezentami, które idealnie dobierał do danej osoby w przemyślany sposób. Córki wspominają wszystkie wspólne święta, do których przygotowywał się cały miesiąc i zawsze najbardziej czekał, aż będzie mógł zobaczyć ich radość.

Ze wszystkich miejsc najbardziej kochał polskie morze i działkę w Rogowie, gdzie odpoczywał i spacerował wzdłuż morza, na ile pozwoliło mu zdrowie. Kochał dobre książki i tą miłością zarażał innych. Upodobał sobie wyjazdy na targi książki do Londynu, którego atmosferę wyjątkowo lubił i czuł się tam jak u siebie.

Cierpliwy i wrażliwy, ale jednak z dużą charyzmą. Ze specyficznym poczuciem humoru, bardzo dla niego charakterystycznym, co wyróżniało go na tle innych osób i którym zaskarbił sobie wiele serc. Najważniejsza dla niego była uczciwość i lojalność, zarówno w biznesie, jak i w prywatnym życiu. Oczekiwał jej również od osób, z którymi się stykał. Jeżeli się na kimś zawiódł, to ciężko było z powrotem wrócić do jego kręgu zaufania.

Codziennie wracał do dawnych lektur, z których czytał kilka stron. Co rano czytał gazety, żeby zawsze być na bieżąco. Wieczorami znajdował czas na ulubione seriale, a także mecze ligi angielskiej. Lubił muzykę Roda Stewarda, Scorpions, Leonarda Cohena, Beatles, Dire Straits. Z filmów chętnie wracał do klasyki, takiej jak „Ojciec Chrzestny” czy filmy Woody’ego Allena, ale kochał również dobre komedie, w ostatnim czasie śmiejąc się z humoru w serialu „Przyjaciele”.
(wspomnienie wygłoszone podczas pogrzebu na podstawie informacji rodzinnych)

Rafał Skąpski, prezes Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek
Lubiłem, gdy Jacek dołączał do towarzystwa, w którym toczyliśmy dyskusje o książkach czy o polityce. Wprowadzał spokój. Uczestnicząc w naszych rozważaniach, nawet poprzez swe milczenie, określał dystans do spraw, nad którymi żarliwie rozprawialiśmy. Wskazywał to, co rzeczywiście ważne. Niektórzy z nas wiedzieli o Jego wieloletniej walce o zdrowie, o życie, o Jego heroicznym cierpieniu. Bliżsi Mu, znali także Klárę, bez której Jacek nie mógłby funkcjonować tak, że o chorobie wiedzieli tylko ci, którym sami o tym chcieli powiedzieć.

Odejście Jacka Marciniaka to wielka strata dla polskiej książki, ale też dla polskiej lewicy, z którą, mimo braku formalnych związków, mocno się utożsamiał, a której pozycja i znaczenie były Jego troską. Wraz z żoną, Klárą Molnár, stworzył znaczące wydawnictwo, o stabilnej pozycji na rynku. Studio Emka, w którym formalnie zajmował pozycję redaktora naczelnego, odważnie podejmowało decyzje wydawnicze, proponując literaturę fachową, ekonomiczną, edukacyjną, trudną i ambitną, ale jakże ważną i potrzebną. Uczył nas, swoich przyjaciół, a przecież i szerzej także rzesze czytelników „jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”. Wiedział to i potrafił z tej wiedzy korzystać zanim przeczytał i wydał (pod zacytowanym tytułem) książkę amerykańskiego pisarza i psychologa praktyka Dale`a Carnegiego. Książki, które proponował czytelnikom, były zawsze przemyślane, przypadkowych w ofercie Studia Emka nie ma. Chciał nas, poruszających się wciąż po omacku w realiach nowej kapitalistycznej, rynkowej Polski, edukować w zakresie ekonomii, prowadzenia biznesu, odnajdywania się w meandrach systemów zarządzania. Ale książki te, będące swego rodzaju poradnikami dla nowych elit, nigdy nie propagowały kapitalizmu drapieżnego, zwracały uwagę na przestrzeganie zasad, zachowanie stylu, na kierowanie się honorem, etyką. Bo taki był i sam Jacek, Laureat Nagrody środowiska wydawców i księgarzy Ikar w 2012 roku.

W jednym z wywiadów Jacek Marciniak powiedział: „Miłości do książki nie da się kupić ani sztucznie wyhodować, musi być podglebie”. Jacek miał to podglebie, a ofertą swego wydawnictwa zbudował je u wielu nowych czytelników. Za wcześnie odszedłeś Jacku…

Piotr Łapa
Drogi nam Jacku,
przybyliśmy na ostatnie z Tobą spotkanie, aby Ci powiedzieć, że byłeś człowiekiem o wyjątkowych przymiotach charakteru. Byliśmy dumni, że wraz z nami należysz do klubu „warszawiaków ze Szczecina”, w którym tworzyliśmy wspólną, osobną agorę, miejsce spotkań, gorących dyskusji i wzruszeń. Połączył nas na nowo – w Warszawie – Szczecin. Wspólnie z Tobą tęskniliśmy za tym kochanym miastem naszej młodości.

Zawsze można było na Ciebie liczyć. Byłeś Przyjacielem wymagającym, ale sprawiedliwym w osądach. W dyskusjach, szczególnie o literaturze, kulturze, historii, nikogo spośród nas nie dziwiły argumenty: „Jacek tak powiedział”, „Zdaniem Jacka”. Nie dziwiło też wyrażanie wątpliwości pytaniem: „Ciekawe, co o tym myśli Jacek”.

Jako współtwórca wspólnie z ukochaną Klárą i redaktor naczelny wydawnictwa Studio Emka, imponowałeś edytorską pasją, ogromnymi redaktorskimi umiejętnościami, skutecznością organizowania działań, ogromną wiedzą. Byłeś osobowością wybitną.

Chcemy Ci też powiedzieć Jacku, że w sposób utalentowany pełniłeś służbę w szczecińskim Związku Młodzieży Wiejskiej, zajmując się kulturą, jako wiceprzewodniczący zarządu wojewódzkiego.

Praca w wydawnictwie była kontynuacją tej służby. Mając do dyspozycji inne możliwości oddziaływania, nadal wszczepiałeś najlepsze wartości kultury. Wskazywałeś w oferowanych książkach jak postępować, by wielkie marzenia o zmianie świata na lepsze nie pozostały tylko marzeniami.

W trakcie rozmów w naszym, szczecinian gronie, podzielałeś niepokój, że we współczesnej Polsce coraz gorzej widziane się staje wśród władz bycie „ustalonym” czy „zidentyfikowanym” inaczej niż po stronie prawicy. Kto jak kto, ale Ty miałeś prawo do tego niepokoju. Wszak całą swoją działalnością zadawałeś kłam twierdzeniom, że zaangażowanie się w coś, choćby połowiczne, zamyka drzwi do innych możliwości – może bardziej satysfakcjonujących, a więc, po co się angażować po stronie lewicowej czy liberalnej. Ty angażowałeś się zawsze. Zyskując tytuł do osobistej godności i społecznego szacunku.

Twoje wydawnictwo szerzyło wiedzę. Tę wielką, najbardziej się w Europie i świecie liczącą. Taką, która trafia do czytelników, wpływała na ich stosunek do życia, na kształtowanie osobowości, na to, jakimi będą się stawać. Nakłaniałeś Jacku, razem z Klárą, do zadawania sobie ważnych pytań: Jacy jesteśmy? Jakimi chcemy i powinniśmy być? Podporządkowana temu była polityka wydawnicza Emki – ukazywanie się wielu pozycji świadomie tworzonych na pograniczu różnych nauk. Książki te inspirują, ukazują różne oblicza tego samego zjawiska. Po ich lekturze świat staje się bardziej zrozumiały.

Takie właśnie współkierowanie wydawnictwem stało się Twoim znakiem. Zapamiętamy go.

Drogi Jacku, pozwól na osobistą refleksję nas – szczecinian w Warszawie. Fascynował Cię Szczecin. I ten z naszej młodości, i ten współczesny. Inspirujący był Twój sposób postrzegania mieszkańców i analizowania metod wyzwalania w nich wszystkiego, co najlepsze.

Nasze przeżycia i spostrzeżenia ciągle dyskutowaliśmy. Byłeś świetnym polemistą, ale taktownym, nienarzucającym swego zdania. Bo taki właśnie byłeś. Nieodstępującym od swoich zasad, ale i ciekawym racji innego człowieka.

Odpoczywaj Jacku w spokoju.
Zasłużyłeś.
Otaczać Cię będzie nasza pamięć.
Żegnał Piotr Łapa w imieniu Warszawiaków za Szczecina: Jana Bogutyna, Edwarda Kuczery i swoim własnym

Zbyszek Kański, Agencja Literacka Graal
Mało mam przyjaciół z branży, jeszcze mniej w kraju, jeszcze mniej męskich i jeszcze mniej takich od pierwszej transakcji. To był zbiór jednoelementowy; teraz pusty.

Wszyscy, którzy znali Jacka, wiedzą, jaką miłością pałał do stosowania nowych technologii w pracy – wystarczy wspomnieć, że wśród moich klientów-wydawców był on ostatnią osobą, która zaczęła posługiwać się pocztą elektroniczną, bo chyba nie miał już innego wyjścia. Ale jaką książkę zdecydował się kupić podczas naszego pierwszego poważnego spotkania biznesowego w 1995 roku? Billa Gatesa „The Road Ahead” („Droga ku przyszłości”) o tym, jak Gates widział nafaszerowany elektroniką, „inteligentny” dom przyszłości. Pytałem Jacka, czy jest przekonany, że to tytuł dla niego, ale zapewniał mnie, że sobie poradzi. Dlaczego chciał to wydać? Bo fascynowali go ludzie-wizjonerzy, nie ważne czy to wizje technologiczne, czy biznesowe; ważne, żeby były ciekawe i dobrze opowiedziane.

Mimo że główną kategorią wydawanych z żoną, Klárą Molnar, tytułów były tzw. książki motywacyjne czy poradniki biznesowe, Jacek nie chciał i nie dał się wepchnąć w niszę. Musiał od czasu do czasu wydać kawałek solidnej beletrystyki, poezji, literatury dla dzieci. Każdą wydawaną książkę dopieszczał, starał się poznać autorów, zaprzyjaźniał się z nimi, podziwiał, szanował. Każdą wydawaną książkę znał w szczegółach i potrafił zainteresować nią słuchacza. Jeżeli Jacek tak się fascynował tą książką, to musi być dobra. Paradoksalnie, potrafił z entuzjazmem opowiadać mi o książce, którą miałem mu promować i do której ja miałem go namówić…

Spotykaliśmy się regularnie na obiadach i z każdym takim spotkaniem mniej rozmawialiśmy o interesach. Kiedy szatniarz już podawał nam płaszcze, Jacek wyciągał z teczki wydruki z portalu Amazon.com i prosił o pomoc w odszukaniu właścicieli praw do tytułów na wydrukach. Nie dał się przekonać, że prościej będzie przysłać mnie albo naszym pracownikom linki do tych tytułów e-mailem. Bardziej ufał zadrukowanej kartce papieru. Może miał rację; w zalewie wiadomości elektronicznych tych kilka kartek na biurku bardziej zwracało na siebie uwagę…

W ostatnich latach już rzadko przynosił wydruki tytułów, a ja nowe propozycje. Obaj wiedzieliśmy, że sprawniej załatwią te rzeczy młodzi pracownicy w naszych firmach. Rozkoszowaliśmy się pełną subtelnego humoru i autoironii rozmową. To nam wystarczało…

…aż do następnego spotkania, Jacku. Prędzej czy później.

*

Z głębokim skutkiem żegnamy Jacka Marciniaka, wspaniałego wydawcę i wspaniałego człowieka. Jego odejście jest dla nas dotkliwą stratą. Pozostanie w naszych sercach i pamięci. Najszczersze wyrazy współczucia Żonie Klárze, Córkom oraz całej Rodzinie składa redakcja Biblioteki Analiz