Dobiegający końca rok był na rynku książki niemal identyczny jak poprzedni. Według wstępnych prognoz przychody wydawców wyniosły 2,65 mld zł, były zatem o 0,7 proc. niższe niż w 2012 roku. Tradycyjnie już wzrosła liczba wydanych tytułów, choć w większości były to niskie cyfrowe nakłady. Średni nakład utrzymał się na poziomie zbliżonym do roku poprzedniego, wyniósł ok. 4000 egz. Rok był wreszcie udany dla wydawców beletrystyki, którzy w poprzednich latach systematycznie notowali spadki. Mieliśmy kilka zdecydowanych bestsellerów, jak: trylogia E.L. James, „Inferno” Dana Browna, „Ostatnie rozdanie” Wiesława Myśliwskiego, „Zbrodnia w efekcie” – ostatnia niestety powieść zmarłej Joanny Chmielewskiej czy w końcówce roku „Sezon burz” Andrzeja Sapkowskiego, który po ponad dziesięciu latach powrócił do swojej sagi o Wiedźminie. Stabilna była sytuacja na rynku książki szkolnej, niewielki wzrost w segmencie książki fachowej, a także dziecięcej. Gorzej sprzedawały się poradniki, tu rynek został nasycony przez tanią książkę. Wyprzedaże z lat poprzednich wciąż są zmorą wydawców, a na tanią książkę wciąż trafiają kolejne nietrafione nakłady. Nadmiar tytułów Obecnie rocznie ukazuje się w Polsce ponad 30 tys. tytułów, z czego ponad 2/3 to pozycje niskonakładowe, o nakładach nie przekraczających 500 egz. Tani druk cyfrowy i łatwe w obsłudze narzędzia do składu tekstu sprawiają, że każdy może być wydawcą. Pozycje niskonakładowe praktycznie w ogóle nie trafiają do ogólnopolskiej sprzedaży, nikt poza samymi autorami i ich wydawcami ich nie chce, a mimo to wciąż ich przybywa. Znajdują swoje nisze, dystrybuowane są głównie w internecie lub lokalnie, a są w tej grupie zarówno utwory literackie, jak i prace naukowe czy popularyzatorskie, a coraz częściej nawet książki ilustrowane. Skala tego zjawiska będzie narastać wraz z upowszechnianiem się e-booków, wielu autorów i wydawców będzie rezygnowało z formy papierowej, redukując koszty zaistnienia do minimum. Niestety, większość dystrybutorów e-booków wspiera tę radosną twórczość zwaną self-publishingiem. To, co kiedyś lądowało w szufladzie, teraz ma swój numer ISBN i konkuruje o uwagę czytelnika. Zmiany na rynku dystrybucji Wyraźnie widać, że zmienia się układ sił na rynku dystrybucji. O ile w hurcie sytuacja jest klarowna, został on zdominowany przez trzy silne kapitałowo podmioty, to w detalu obserwujemy zmiany. Pomału ale systematycznie traci lider – zarówno wizerunkowo, jak i w udziale w rynku. Wydaje się, że formuła Empiku się wyczerpała. Przez lata zakupy w Empiku robili głównie ludzie młodzi i do nich adresowane były promocje i oferta. Empik był modny, a w wielu miastach był jedną z nielicznych długo otwartych instytucji kultury. Młodzi ludzie przestają jednak robić zakupy w stacjonarnych sklepach, kupują dziś głównie w internecie. Tej zmianie ogólnocywilizacyjnej towarzyszy pogarszanie się oferty książkowej w Empiku, który obecnie nie przyciąga ani niską ceną, ani szerokim wyborem tytułów, ani wystrojem, bo konkurenci i pod tym względem już mu nie ustępują. Skończyły się czasy, kiedy był nowoczesny Empik i zgrzebny Matras. Dziś wystrój obydwu sieci wiele się nie różni. O ile jednak Empik stawiał głównie na ludzi młodych, to Matras skupiał się na starszym kliencie, który ma więcej pieniędzy (ludzie po czterdziestce) lub więcej czasu na czytanie (emeryci). Dla tych drugich w Matrasie są liczne przeceny, które… przyciągają też ludzi młodych oraz rodziców szukających tańszych niż gdzie indziej podręczników, lektur, książek edukacyjnych. Strategia stawiania na młodego klienta paradoksalnie okazała się być mniej rozwojowa. Nie prawdą jest bowiem, że stary czytelnik wymiera, że wcześniej czy później zastąpi go inna grupa klientów. Na pewno w coraz większym stopniu o …