Nie wiem czy po trzech tygodniach funkcjonowania rynku w warunkach „okresu przejściowego stawki 0 proc. VAT dla książki” znalazłby się jakikolwiek wydawca/ księgarz/dystrybutor zadowolony z tej sytuacji. Obawiam się, że to, co ogłaszano w grudniu za „sukces negocjacyjny Polskiej Izby Książki”, okazało się być kosztowną pomyłką. Zamieszania z tego tytułu jest więcej niż korzyści, a koszty związane z koniecznością zmian ISBN w dodrukach, czy też wręcz ze wstrzymaniem zamówień na zalegającą w magazynach ofertę ujętą w „spisie z natury” przez wydawców, będą wyższe niż korzyści z różnicy w cenach w okresie przejściowym. Lepiej było raz to przeżyć i mieć już za sobą, niż zafundować sobie kłopot ze zmianami w stawkach VAT na książki dwukrotnie, bo przecież problem wróci z końcem kwietnia i módlmy się by Empik nie przygotował nam wówczas gigantycznych zwrotów. Jak wiadomo, sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą, w tym przypadku trudno jednak jednoznacznie wskazać winnego, bo środowisko dość zgodnie jeszcze w listopadzie przyklasnęło pomysłom na okres przejściowy. Przypomnę, że opowiadała się za tym nie tylko Rada PIK, ale nie oponował żaden z dużych graczy na rynku dystrybucji, a w rozmowach uczestniczyli przedstawiciele: Empiku, FK Olesiejuk, Azymutu i Platona. Po pierwszym tygodniu stycznia, kiedy …