Czy WAM jest największym i najlepszym wydawnictwem katolickim w Polsce? To jest rzecz, którą dopiero odkrywam. Z końcem 2009 roku wróciłem do kraju po kilkunastu latach pobytu zagranicą i rozpocząłem pracę w WAM. Można powiedzieć, że właściwie nie jest to jedno wydawnictwo, ale kilka wydawnictw pod jednym szyldem, gdyż nazwa jest ta sama. Bo przecież wydajemy publikacje w bardzo szerokim spektrum: książki poświęcone duchowości, książki naukowe, a nawet dziecięce. W ofercie mamy i literaturę piękną, i katechizmy, i modlitewniki. W ramach wydawnictwa WAM działa Studio Inigo, produkujące filmy edukacyjne i audiobooki. Mamy także miesięcznik „Posłaniec Serca Jezusowego”, kwartalnik „Życie Duchowe” i portal informacyjno-społecznościowy Deon.pl – słowem jest to różnorodna rzeczywistość. Jest jeszcze drukarnia… Owszem. Drukujemy w niej większość książek w miękkiej oprawie. Mamy też pięć księgarń, w tym w Krakowie największą księgarnię katolicką w kraju z kilkunastoma tysiącami tytułów w ofercie. Pozostałe księgarnie prowadzimy w: Warszawie, Opolu, Nowym Sączu i w Bielsku-Białej. W Polsce działają dwie prowincje zakonu jezuitów… Jezuitów na świecie jest 18 tysięcy, z czego w Polsce około 650. Mamy dwie prowincje: wielkopolsko-mazowiecką i Polski południowej. Są to odrębne struktury zakonne. Są też dwa wydawnictwa jezuickie… Wydawnictwo w Krakowie istnieje od 1872 roku. Po podziale na dwie prowincje w latach międzywojennych część dzieł przeniesiono do Warszawy. Tak było np. z „Przeglądem Powszechnym”. Miesięcznik ten, zawieszony w czasach komunistycznych, udało się wskrzesić w 1982 roku. Właśnie jego środowisko zaczęło wydawać książki, najpierw jako Oficyna Przeglądu Powszechnego, a od 2002 roku jako Wydawnictwo Rhetos. Istnieją więc dwa odrębne wydawnictwa podległe dwóm prowincjałom, ale to nie są dwa zakony… Oczywiście, że nie. Można powiedzieć, że są to dwie blisko spokrewnione rodziny, prowadzące dwa dzieła wydawnicze. Bardziej współpracujecie, czy bardziej konkurujecie?Nie jest to konkurencja, a raczej reagowanie na potrzeby lokalne. Jezuici w długiej tradycji mieli „złą prasę”, lecz dzisiaj mamy poczucie, że właśnie ten zakon jest bardzo otwarty na najbardziej kontrowersyjne sprawy. Ma to chyba odbicie w programie wydawniczym? W pewnym stopniu rzeczywiście tak jest. Chciałbym bardzo, żeby nasza oferta była otwarta na tematy ważne i trudne, bo nie boimy się takich niełatwych spraw. Nasze wydawnictwo niekoniecznie musi wydawać tylko książki dobrze się sprzedające. Świadomie rezygnujemy z kryminałów, literatury o wampirach, czy tzw. poduszkowców dla kobiet. Jest wielu innych wydawców, którzy koncentrują się na tego typu ofercie. Są natomiast tematy, których inni nie podejmują, np. z uwagi na słabo rokującą sprzedaż. Ale książkę o problemie aborcji wydacie?Już kiedyś wydaliśmy „Dłoń Boga” Nathansona. W sprzedaży bieżącej utrzymujemy poradnik „Po aborcji” i film edukacyjny „Aborcja”. A książki w rodzaju publikacji Jana Tomasza Grossa? Na każdą pozycję patrzymy pod kątem jej treści. Miewaliśmy już gotowe książki, które ostatecznie nie zostały wydane i sądzę, że także książki Grossa byśmy nie wydali. WAM podejmuje trudne tematy jeśli mamy przekonanie, że publikacje są przygotowane zgodnie z dobrej jakości warsztatem naukowym. Przykładem mogą być trzy serie książek publikowanych razem z Instytutem Pamięci Narodowej, dotyczące niełatwego przecież rozliczenia z komunistyczną przeszłością. Z drugiej strony wydaliśmy sporo judaików, np. „Obrzędy i symbole Żydów”, „Historię filozofii żydowskiej”, a nawet Talmud. A jak to jest z imprimatur kościelnym? Imprimatur udziela nasz prowincjał. Jednak wcześniej redaktor naczelny, który jest jezuitą, ocenia co zawiera dana książka. Trudno jest zdobyć imprimatur? Jeśli do treści nie ma uwag, to nie jest to trudne. W podsumowaniu z zeszłego roku przesłanym do naszej redakcji czytamy o „zdecydowanym wzroście pozycji WAM w sektorze literatury dla dzieci i młodzieży”. Może ksiądz rozwinąć ten wątek? Wcześniej dla tej grupy odbiorców wydawaliśmy głównie modlitewniki i katechizmy. Okazało się, że można więcej. Staramy się, aby nasza oferta była jak najszersza – od Biblii dla najmłodszych dzieci po powieści młodzieżowe. Okazało się też, że rodzice i dziadkowie poszukują bajek inspirujących religijnie, więc postanowiliśmy je wydawać. Ostatnio rozszerzyliśmy ofertę o proste rysunkowe opowiastki z przesłaniem nauczania Jana Pawła II. Chcemy, aby dziecięca część naszej oferty była coraz większa. Ponadto staramy się budować ją głównie w oparciu o polskich autorów. Zupełną nowością jest też komiks „Kostka” – o św. Stanisławie – nie taki ugłaskany, ale skierowany do młodych i graficznie odważny jak na tematykę religijną. Dbamy przy tym o porządną ofertę książki naukowej oraz modlitewników. Jaka jest struktura wydawnictwa? Bezpośrednio podlegają mi dyrektor wydawniczy, dyrektor ekonomiczny, dyrektor handlowy, szef Studia Inigo i manager portalu Deon.pl. Dział wydawniczy, którym kieruje Zbigniew Iwański, przede wszystkim dba o budowę i pilnuje realizacji planu wydawniczego. Pion ekonomiczny to księgowość, produkcja, administracja i promocja. W dziale handlowym mamy natomiast sprzedaż, wraz z własnymi księgarniami i ekspedycją. Odczuwamy w środowisku książki duży autorytet Zbyszka Iwańskiego, którego doświadczenie na tym polu jest ogromne. Jakie jest miejsce osoby świeckiej z takim bagażem życiowym w wydawnictwie katolickim? Bardzo się cieszę, że Zbyszek jest naszym dyrektorem wydawniczym. Znamienne, że od początku jego pracy w WAM podlega mu ksiądz redaktor naczelny, w tej chwili zresztą nowy, po studiach w Bostonie. Jako, …