Modny ostatnio outsourcing dał o sobie znać także w przypadku działań public relations. Wielu szefów firm poszło tym tropem każąc obcym podmiotom opracowywać dla siebie strategię działań PR lub realizować doraźne działania głównie polegające na współpracy ze środkami masowego przekazu. U podstaw decyzji leżały najczęściej (jeśli nie wyłącznie) kwestie finansowe. Czy to dobrze? Nie zawsze. Za zlecaniem działań PR zewnętrznej agencji na pewno przemawiają koszty – zwykle jej wynagrodzenie niższe jest niż utrzymywanie na umowę o pracę osoby, która nie zawsze wydaje się zapracowana. Zwłaszcza gdy są to proste czynności, do których zaliczyć możemy napisanie komunikatu prasowego, zorganizowanie konferencji prasowej, wysyłka materiałów informacyjnych do dziennikarzy. Za wszystkie zmieścimy się niekiedy w kwocie porównywalnej z jednomiesięcznym wynagrodzeniem PR-owca (wraz z narzutami socjalnymi). Wariant ten okaże się przydatny także wtedy, gdy nasza firma nie dysponuje bazą danych dziennikarzy i wiele czasu (a jeszcze więcej pieniędzy) pochłonęłoby stworzenie takowej. Dobre agencje, a już na pewno specjalizujące się w działaniach z określonej dziedziny, takie bazy posiadać powinny, niekiedy zaś nawet osobiste relacje z dziennikarzami. To jednak rzadkość – przyzna rację każdy szef czy marketingowiec z wydawnictwa. Zlecanie działań podmiotowi zewnętrznemu dobre jest także wtedy, gdy firma nie jest duża lub na niwie wydawniczej nie działa aktywnie (dobrym przykładem Warbud, który z książek znany jest przecież nielicznym). Wówczas utrzymywanie PR-owca też będzie nieracjonalne z finansowego punktu widzenia. Ostatni powód, dla którego lepiej zatrudnić agencję, to świeża krew. Ta gwarantuje nam bowiem inne spojrzenie i ocenę zjawisk, do których – łącznie z naszym PR-owcem, zdążyliśmy już przywyknąć. Zupełnie inaczej rzecz się ma, gdy chodzi o aktywność …