Sobota, 6 maja 2023
ROZMOWA Z MARKIEM JANNASZEM, PREZESEM WYDAWNICTWA LIRA
Co słychać w wydawnictwie Lira? Przed nami dużo premier. Właśnie przygotowujemy m.in. wydanie książki Feliksa Falka – jest to debiutancki tom prozy wybitnego reżysera. „Gmach” to zbiór osiemnastu opowieści uzupełnionych grafikami wykonanymi przez autora. W jaki sposób zdobyliście takiego autora? Sam do nas napisał. A ile takich zgłoszeń od różnych autorów otrzymujecie? Oj dużo! Zajmuje się tym Paweł Pokora, nasz kierownik literacki. Sen z powiek spędza mu to, żeby nie przeoczyć jakiejś perełki. Na rynku znany jesteś nie tylko jako prezes wydawnictwa Lira… W branży wydawniczej działam od ponad ćwierć wieku. Zaczynałem jako tłumacz, redaktor, autor… Z przerażeniem, ale i satysfakcją odkryłem, że minęło już tyle lat, od kiedy zaczęły ukazywać się książki z moim nazwiskiem. Potem zacząłem wydawać edukację w ramach Lingo i OldSchool. Lira jest moim najmłodszym dzieckiem wydawniczym. Ale bardzo szybko urosła i jest teraz najważniejszą z moich inwestycji wydawniczych i moją największą pasją zawodową. A Lira ma już pięć lat! Pięć lat pełnej działalności. Formalnie wystartowaliśmy w 2017 roku. Zaczynaliście z literaturą obyczajową i biograficzno-historyczną… Tak, mieliśmy wówczas taki profil, ale dosyć szybko się on rozszerzył. Jak powiedziałem na jednym z kolegiów, wydawajmy książki, które nam się podobają, bo należy robić to, co się czuje. Ta intuicja biznesowa współgrała z tym, że otrzymywaliśmy od autorów coraz lepsze teksty. Uznaliśmy, że powinniśmy o nie zadbać. Zaczęliśmy wydawać książki w twardej oprawie, z nastawieniem na czytelnika wyrobionego. Teraz głównie wydajemy literaturę piękną, takich autorów jak Wojciech Dutka, Cezary Harasimowicz, Wacław Holewiński, Marta Knopik, Marcin Pilis, Dorota Ponińska, Iwona Słabuszewska-Krauze. Poszerzyliśmy również mocno dział, który nazywamy „Bez fikcji”. Jego największą gwiazdą jest Iwona Kienzler. Mamy tu też eseje o sztuce Marty Motyl, które się świetnie znalazły na rynku, a zarazem wywołały spore zainteresowanie mediów. Wydajemy również literaturę faktu, na przykład reportaże Grzegorza Kapli. Główną naszą zasadą jest, że czytamy wszystkie propozycje, a jest ich dużo, i wydajemy to, co uznamy, że zasługuje na wydanie. Mówisz, że „wydawajmy książki, które nam się podobają”. „Nam”, czyli komu? Zarówno zespołowi Liry, jak i zewnętrznym recenzentom, z którymi współpracujemy. Wewnętrznie w firmie wypracowaliśmy w tym celu cały mechanizm selekcji. Ważne jest bowiem też, żeby umieć oceniać oceny. Dla mnie, jako dla szefa wydawnictwa, było to również swego rodzaju odkrycie. Cały proces wymaga od nas poświęcenia czasu, ale lubimy wynajdywać dobre teksty. Stawiamy także na autorów, którzy nie są jeszcze rozpoznawalni albo wręcz debiutują i staramy się ich wypromować. Czuję, jako wydawca, że na tym polega rola kreacyjna wydawnictwa. W ciągu tych pięciu lat ile tytułów się już ukazało nakładem Liry? Rocznie wydajemy około 50 tytułów, co dawałoby nam ponad 200 tytułów – w samej Lirze. Pozycja wydawnictwa, jego bogactwo, opierają się na backliście. I ona już dzisiaj się stworzyła? Tak. To było dla mnie bardzo interesujące zagadnienie. Udało nam się zbudować w krótkim czasie backlistę. Wydajecie wyłącznie polskich autorów? Tak, stawiamy głównie na rodzimych autorów. Co prawda ja czytam dużo literatury anglosaskiej, w oryginale. Ale chcieliśmy wykazać się pomysłowością, a nie pieniędzmi. Zresztą nie mamy inwestorów zewnętrznych, nie jesteśmy związani z żadną grupą. Ale czy wydawanie polskich autorów nie jest trudniejsze? Jest, ale nauczyliśmy się działać skutecznie. Część zespołu wywodzi się ze świata wydawniczego, a część ze świata mediów, co pomaga w promowaniu obiecujących autorów. Miałem to szczęście, że członkowie mojego zespołu sprawdzali się wcześniej w największych tytułach prasowych. A z drugiej strony mieliśmy bezczelność nowego gracza, który wszedł na rynek. Nie musi, ale chce robić to, w co wierzy. Potrafiliśmy więc przeforsowywać np. okładki czy pozycjonowanie tytułu na półce w księgarniach albo datę premiery. Zawsze bronię wyboru zespołu. Pojmuję rolę wydawnictwa jako rolę usługową w dwie strony – w stronę czytelników i w stronę autorów zarazem. Jesteśmy przekonani, że to, czym się zajmujemy, robimy profesjonalnie i z tym przekonaniem dyskutujemy z autorami. Samo wydrukowanie książki to nie jest już dziś żadna trudna sprawa. Czytelnikom musimy pokazać książkę, opowiedzieć, o czym ona jest, zadbać, żeby do nich dotarła. Natomiast wobec autorów naszą rolą jest przekonać ich do naszej wizji tego, jak ich książki powinny zaistnieć na rynku. I stajesz się ich agentem? Raczej czuję się agentem książki. Autorowi obiecujemy profesjonalizm, zresztą to my ryzykujemy nasze pieniądze. Od początku bardzo dobrze traktowaliśmy autorów i również na ich opinii wyrosła Lira. I wciąż staramy się o nich dbać. Jeśli chodzi o relacje z autorami – wymaga to dużo pracy, ale daje dużą satysfakcję. Tutaj szczególne zasługi ma Magdalena Wójcik, szefowa artystyczna, która jak prawdziwa „matka chrzestna” Liry otacza opieką autorów. Podkupiłeś pracowników? Sami się zgłosili. Sprzyjał nam rynek. A znamy się z różnych innych działań. Ile osób liczy zespół? Na miejscu działamy w zespole dziesięcioosobowym. Ponadto część osób współpracuje z nami na stałe zdalnie, w tym z innych miast, na przykład z Poznania czy Krakowa. Do moich najbliższych współpracowników należą wspomniani Magdalena Wójcik, szefowa artystyczna oraz Paweł Pokora, kierownik literacki, Anna Laskowska i Ewa Kubiak, koordynatorki prac redakcji, Wojciech Jannasz, szef dystrybucji, Magdalena Musińska, odpowiedzialna za promocję czy Agnieszka Chmielewska, która wspomaga nasze działania PR. Praca z tak profesjonalnym i zaangażowanym zespołem przynosi …
Wyświetlono 25% materiału - 800 słów. Całość materiału zawiera 3203 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się