Małgosiu, jesteś niezwykle zajętą osobą. Oprócz prowadzenia księgarni mocno angażujesz się w jeszcze wiele innych aktywności na rzecz upowszechniania czytelnictwa. Jak ty to robisz?! Przeczytam ci coś. „To, że ktoś dużo czyta, wcale nie znaczy, że jest intelektualistą, to, że ktoś dużo je, nie czyni z niego smakosza. Ja czytam z czysto egoistycznych pobudek, dla własnej przyjemności, z miłości do ciekawych historii, nie dlatego, że chcę się czegoś dowiedzieć o świecie”. I tak samo ja pracuję – dla własnej przyjemności! To cytat z książki „Spacerujący z książkami” Carsten Henn (przekład Danuta Fryzowska). I jeszcze jeden: „Mówi się, że książki same znajdują czytelników, czasem jednak potrzebują kogoś, kto wskaże im drogę”. I ten cytat przyświeca mi niemal każdego dnia! I jestem taką właśnie osobą. Bardzo lubię, jak głośno czytasz! I chciałam ci podziękować w imieniu redakcji „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” za piękną witrynę z książkami nagrodzonymi i wyróżnionymi Nagrodą Magellana! To ważna promocja publikacji turystycznych i podróżniczych. Na witrynie prezentuję książki, które śmiało polecam moim klientom. Pierwsze z nich już zresztą zostały sprzedane. Nagroda Magellana będzie miała swoją półeczkę w księgarni. To dla nas podpowiedź, co wartościowego można polecić na czas wakacyjny. Na takie książki jest teraz sezon. Ta oferta może spodobać się naszym klientom, którzy przychodzą po książki dla dzieci, a przy okazji szukają czegoś dla siebie. Chcę ufać różnym konkursowym jury, nagrodom, gremiom, że znają się na literaturze, chcę polegać na ludziach, którzy pracują profesjonalnie z książkami i przekładam to na moje rekomendacje. Ale mam też swoje zdanie. Moja koleżanka – Kinga Konieczny, dziennikarka i pisarka, powiedziała mi niedawno, że zdała sobie sprawę, jak wielką pracę wykonuję codziennie w księgarni m.in. polecam książki, które otrzymały różne nagrody, rozmawiam o nich z klientami. Ona zresztą otrzymała niedawno wyróżnienie w Literackim Konkursie Motyli za książkę „Figa i tajemnica złotego brokatu” (Wydawnictwo KAdruk). Zastanawia się, dlaczego księgarnie nie wykorzystują potencjału nagród. Przyznałam, że nie śledzę, co robią inne księgarnie, bo nie mam na to czasu. Skupiam się na tym, aby zadbać o odpowiednią ofertę w mojej księgarni. Przez to, że postawiłam od samego początku na autorską ofertę, to moi klienci wiedzą, po co tu przychodzą. Wiedzą, że nie oferuję bylejakości. Od samego początku miałam też pomysł na odpowiednie działania – głośne czytanie i opowiadanie o książkach. Wiem, że niewielu księgarzy to robi. Szczególnie w literaturze dziecięcej. Niedawno zaskoczyła nas wiadomość, że w Warszawie zamyka się dobrze znana księgarnia dziecięca Badet… Nie miałam okazji być w Badecie. Podwyżki czynszu, pandemia, wojna, to wszystko wpływa negatywnie na kondycję księgarń. A jaka jest kondycja księgarni FiKa? Obroty księgarni niestety bardzo mocno spadły. Styczeń i luty to zaledwie 6-7 tys. zł obrotu. Widać, że czytelnicy przenieśli się z zakupami do internetu. Poza tym w całym kraju odbywa się dużo festiwali literackich, to na takich imprezach ludzie kupują książki. Księgarnia staje się wartością. Są oczywiście osoby, które mają taką potrzebę, żeby pójść do księgarni i systematycznie o to dbają. Tylko rodzi się pytanie, ile takich osób w ogóle jest i na ile można sobie pozwolić – przy obecnych kosztach – na utrzymanie takiego miejsca. I ile musi placówka zorganizować spotkań, ile innych wydarzeń, aby móc się utrzymać. W pewnym momencie staje się to już zjadaniem własnego ogona. Myślę, że księgarnie nie zamykają się dlatego, że są „do tytułu” z pieniędzmi, tylko potrafią liczyć i wiedzą, że ten biznes już nie przyniesie pieniędzy. A niektóry, tak jak ja, po prostu nie mogą zamknąć biznesu. Jeśli masz zobowiązania, to musisz dalej funkcjonować. Stawiasz na wartościowe, nagradzane książki, które w obiegowej opinii raczej słabiej się sprzedają. Szczególnie dotyczy to książki dziecięcej… Bardzo się cieszę, że jest różnorodność nagród literackich. Są też większego i mniejszego kalibru nagrody przyznawane książkom dla dorosłych. Bardzo cenię szczególnie Nagrodę Polskiej Sekcji IBBY, zresztą jestem członkinią zarządu tego stowarzyszenia. Jury konkursu Książka Roku IBBY wybiera wysokogatunkową literaturę. Ta nagroda oznacza wartość i jakość. Ale są też inne nagrody, o których wielu czytelników nie słyszało, jak Nagroda Literacka im. Kornela Makuszyńskiego czy Nagroda Żółtej Ciżemki. Naprawdę bardzo różne książki są doceniane w wielu różnych konkursach. Oczywiście, mamy plejadę autorów i ilustratorów, którzy są najczęściej nagradzani. Ale docenia się również mniej znane nazwiska na scenie literatury dziecięcej, jak Joanna Jagiełło czy Barbara Stenka. Czytelnicy są różni, tacy, którzy sięgają po książki o Puciu, sentymentalni – ci sięgają np. po książki z serii „Poczytaj mi mamo” i są też tacy, którzy szukają literatury odrobinę bardziej zaangażowanej. A Jury IBBY stawia wysoko poprzeczkę, jeśli chodzi o jakość. To tylko się cieszyć, że mamy taką różnorodność! Działasz w księgarstwie od ośmiu lat, czyli od kiedy powstała FiKa (początkowo w Alei Fontann w Szczecinie). Znasz doskonale swoich klientów, oni znają ciebie. Są czytelnikami świadomymi, wiedzą, po co przychodzi się do księgarni. I wiedzą, że mogą polegać na twojej rekomendacji… Jedni z moich klientów wiedzą, co chcą kupić, bo znają moją ofertę, wiedzą, z jakich wydawnictw są tu książki na półkach, ale są też klienci, którzy ufają mi w stu procentach, bo przekonali się już niejednokrotnie, że książki przeze mnie polecone trafiły w gust dziecka, młodego czytelnika, rodzica, opiekuna czy dziadka i przychodzą po raz kolejny. I to się udaje. To się sprawdza! Zaczynałaś od książek dla dzieci i młodzieży… Książki dla dorosłych też były zawsze obecne w księgarni, ale teraz jest ich więcej. Mamy w ofercie poradniki dla rodziców, literaturę piękną (przeważnie kobiecą: Margaret Atwood, Anny Dziewit-Meller czy naszej szczecińskiej autorki Ingi Iwasiów), mamy też książki non-fiction. Zawsze staram się, aby to były pozycje crème de la crème, które warto kupić. Zawsze jestem czujna, trzymam rękę na pulsie. Chociaż zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie tytuły być może sprzedam, ale czuję obowiązek wewnętrzny, że powinnam wiedzieć jak najwięcej o książkach nagrodzonych czy nominowanych, i je zamawiam, aby mieć je na półce. Dlatego jestem wiarygodną księgarką – bo jestem zorientowana na rynku. Po to się tutaj przychodzi, po wiedzę. W końcu dorobiłaś się wsparcia w postaci pana Mateusza… Tak, po siedmiu latach pracy, bo byłam już bardzo zmęczona. Szczególnie w przestrzeni psychicznej, bo trzeba wciąż …