Poniedziałek, 14 sierpnia 2006
Dylematy rynku chorwackiego
CzasopismoBiblioteka Analiz
Tekst pochodzi z numeru175


W korespondencji z Chorwacji zaprezentowanej na łamach Biblioteki Analiz (nr 16) relacjonowaliśmy debatę „Komu jest potrzebna książka?” zorganizowaną w Zagrzebiu w czerwcu, której odgłosy w dalszym ciągu są komentowane w chorwackim środowisku książki. Jednym z dyskutantów był wówczas Zvonko Marković, przewodniczący chorwackiego ośrodka PEN, który ostro krytykował resort kultury zarzucając mu systematyczne obniżanie wsparcia finansowego dla wydawców. Swoje poglądy szerzej przedstawił w późniejszym w wywiadzie udzielonym opiniotwórczemu zagrzebskiemu dziennikowi „Vjesnik”.

Ministerstwo Kultury na zarzuty oficjalnie odpowiedziało w liście opublikowanym w „Vjesniku”. W tekście stwierdza się, że w ramach kompleksowej reformy polityki wobec książki, realizowanej przez obecną ekipę rządową od 2003 roku, czyli od początku obecnej kadencji parlamentarnej, w najbliższym czasie uruchomiony zostanie program wsparcia księgarń i księgarzy, który w żaden sposób nie będzie jednak sprzeczny z zasadami konkurencji rynkowej. Podstawowym celem tych działań – stwierdza się w liście ministerstwa – jest skierowanie finansowego wsparcia do księgarń, aby zwiększyć zakupy książek. Dlatego resort kultury dąży między innymi, aby finansowane przez państwo zakupy biblioteczne nie były dokonywane bezpośrednio u wydawców, ale realizowane przez księgarnie, co ma pomóc w naprawie zrujnowanej sieci.

Stwierdza się przy tym, że stosowany przez poprzednią ekipę rządową ekstensywny system wsparcia i zakupów doprowadził do „atomizacji” sektora wydawniczego. Powstało wiele małych oficyn, czego ministerstwo, oczywiście, nie uważa za negatywne zjawisko, jednak małe firmy wydawnicze praktycznie w całości uzależnione są od funduszy ministerialnych i od tego zależy ich bezpieczeństwo rynkowe.

Główna linia sporu między niezależnymi wydawcami a resortem kultury dotyczy wielkości wsparcia finansowego, jakie jest kierowane do sektora książki. W Chorwacji, której ludność liczy niepełne 4,5 mln, co powoduje, że liczba odbiorców książki jest relatywnie mała, wszyscy są zgodni, że takie wsparcie ze strony państwa jest niezbędne. Problem leży w wysokości środków przeznaczanych co roku na ten cel, a także w realizacji zadeklarowanych kwot. Od 2004 roku nie została – dla przykładu – rozwiązana sprawa zaległej kwoty 7 mln kuna (1 mln euro), która wówczas nie trafiła do rynku książki i o nią w dalszym ciągu dopominają się wydawcy i księgarze.

Ministerstwo Kultury uważa, że właściwa polityka w sektorze książki nie powinna ograniczać się do rozdziału subwencji między wydawców, lecz także wykorzystywać inne instrumenty. Jednym z nich jest opisany w wymienionym liście fundusz wsparcia twórczości literackiej, z którego skorzystało w ubiegłym roku 25 autorów, a wśród nich – jak z satysfakcją odnotowano – również Zvonko Maković, prezes PEN, na krytykę którego odpowiedzią jest cytowany list resortu.

Jednym z pozabudżetowych – jak zaznaczono – instrumentów jest też projekt rozporządzenia o stałej cenie książki, zaś ministerstwo zajmuje się też zharmonizowaniem chorwackich przepisów prawnych z przepisami Unii Europejskiej, do której Chorwacja kandyduje i liczy na przyjęcie w ciągu najbliższych lat.

Od dłuższego czasu chorwackie Ministerstwo Kultury w porozumieniu z wydawcami dąży do wprowadzenia stałej ceny książki. Jednak stanowisko tych ostatnich nie jest w tej sprawie jednomyślne.

W imieniu blisko 50 małych i średnich edytorów wydających rocznie niespełna 500 tytułów i nie posiadających własnych księgarni, zrzeszonych w Chorwackiej Wspólnocie Wydawców Huna, wypowiedział się na początku ubiegłego miesiąca jej wiceprezes Miro Radnić. Wezwał on resort, by odstąpił od wprowadzenia stałej ceny książek.

Ministerstwo Kultury wraz z największymi chorwackimi wydawcami, wśród których wymienia się przede wszystkim wydawnictwo Ljevak, którego prezesem jest Zdenko Ljevak, wieloletni przewodniczący Stowarzyszenia Wydawców, głównego reprezentanta tego środowiska, oraz oficynę Profil, specjalizującą się w książce szkolnej, przygotowuje odpowiednie rozporządzenie. – Wprowadzenie takiej regulacji byłoby „pójściem na skróty” i postawiłoby pod znakiem zapytania potrzebę przeprowadzenia zapowiadanej wcześniej parlamentarnej debaty o książce – stwierdził Miro Radnić. Według niego przyjęcie zasady ustanawiającej stałą cenę książek byłoby też sprzeczne z konstytucją, a również zagroziłoby przedsiębiorczości i inicjatywie na rynku wydawniczym. Zwrócił przy tym uwagę na proponowane „drakońskie” kary za naruszenie ustawy. Mowa jest o grzywnach do 200 tys. kuna (czyli blisko 30 tys. euro), które zniszczyłyby małych wydawców. Miro Radnić stwierdził również, w oparciu o badania przeprowadzone przez Wspólnotę Huna, że w przypadku wprowadzenia rozporządzenia zmniejszy się liczba wydawanych tytułów, spadnie sprzedaż książek, a jednocześnie zwiększy się liczba wydań komercyjnych. W rezultacie nastąpiłby wzrost cen książek i upadek małych i średnich wydawców, którzy nie mają swoich księgarń.

Charakterystycznym zjawiskiem na rynku książki w Chorwacji jest fakt, że większość z nielicznych księgarń w tym kraju (ich liczba nie przekracza 80 placówek) należy do największych wydawców.

Przedstawiciele Huna uważają, że zamiast wprowadzenia jednolitej ceny książki w Chorwacji należy uregulować zasady sprzedaży księgarskiej, co powinno przynieść korzyści zarówno autorom, jak i wydawcom i księgarzom. Podkreśla się przy tym, że w żadnym kraju spośród europejskich krajów wprowadzających po roku 1990 rynkowe zasady gospodarowania – oprócz Słowenii – nie wprowadzono stałej ceny książki. Takie zasady obowiązują, jak się podkreśla, tylko w krajach o uregulowanym rynku i tam, gdzie księgarstwo oddzielone jest od sektora wydawniczego.

Autor: PIOTR DOBROŁĘCKI