Według badania CBOS w ubiegłym roku rodzice przeznaczyli na zakup podręczników średnio 382 zł. Od lat atakowani jesteśmy doniesieniami o znacznych podwyżkach cen podręczników. Jednocześnie trwają medialne przepychanki między wydawcami a księgarzami, którzy wzajemnie zrzucają na siebie winę za te ewentualne podwyżki cen. „Namawiam nauczycieli i rodziców, żeby wybierając podręczniki, porównywać ceny w różnych kanałach dystrybucji, by rzeczywiście wybrać to źródło, które jest najtańsze” – radzi Adam Jasser, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w komunikacie, który ukazał się kilka dni temu na stronie internetowej ministerstw edukacji. Rzeczywiście, w tegorocznym medialnym zamieszaniu dedykowanym podręcznikom szkolnym, chyba po raz pierwszy, na przestrzeni ostatnich kilku lat, tak wyraźnie rozbrzmiewa głos UOKiK. Ten fakt nie dziwi, jeżeli sięgnie się pamięcią kilka miesięcy wstecz i przypomni okoliczności zmiany personalnej, jaka zaszła na tym stanowisku w pierwszej połowie roku. Najwyraźniej brzmi jeszcze echo argumentacji premiera Donalda Tuska, który stwierdził wówczas, że zainicjowana przez niego korekta personalna wynika z potrzeby większej wrażliwości szefa UOKiK na potrzeby i interesy konsumentów, a zwłaszcza rodziców kupujących podręczniki. Nie dziwi więc również zaangażowanie urzędu w sprawę wyjaśnienia zjawiska wzrostu cen oferty szkolnej w bieżącym sezonie podręcznikowym. Właśnie dlatego w lipcu UOKiK rozpoczął badanie rynku podręczników, podczas którego zamierza przeanalizować praktyki cenowe wydawnictw sprzedających podręczniki dla klas I-III szkoły podstawowej. Wydawcy otrzymali miesiąc czasu na przekazanie wszystkich oczekiwanych przez UOKiK informacji. W czwartek 28 sierpnia UOKiK wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie ustalenia, czy w związku z działalnością przedsiębiorców w zakresie sprzedaży podręczników, ćwiczeń i innych produktów do edukacji wczesnoszkolnej, nastąpiło naruszenie przepisów antymonopolowych. „Zgodnie z przepisami każdy przedsiębiorca ma prawo swobodnie kształtować ceny produktów oferowanych na rynku. Jednak zabronione są zarówno zmowy cenowe, jak i narzucanie cen nieuczciwych, w tym nadmiernie wygórowanych przez jednego lub kilku przedsiębiorców, mających pozycję dominującą na rynku. Wszczęte postępowanie ma służyć zweryfikowaniu podejrzeń, że wydawcy podręczników do edukacji wczesnoszkolnej mogli naruszyć zakaz praktyk ograniczających konkurencję” – czytamy w wydanym w związku z tym postępowaniem komunikacie UOKiK. Warto jednak pamiętać, że postępowanie wyjaśniające prowadzone jest zawsze w sprawie, a nie przeciwko konkretnemu przedsiębiorcy. Natomiast jeżeli w trakcie postępowania wyjaśniającego prezes Urzędu stwierdzi nieprawidłowości, może wszcząć postępowanie antymonopolowe. Jednak charakter oświadczenia wydanego w tej sprawie przez Urząd wystarczył, aby następnego dnia w nagłówkach medialnych informacji na ten temat królowało sformułowanie o możliwej zmowie wydawców. Po omacku Trzeba przyznać, że zakres danych, w których posiadanie wejdzie dzięki temu Urząd, przybrał niespotykane dotąd rozmiary. Było to możliwe, ponieważ zgodnie z kompetencjami przysługującymi Urzędowi, niezwykle rozbudowany, drobiazgowy kwestionariusz, wielokrotnie dotyka bardzo szczegółowych informacji handlowych i finansowych, objętych ochroną wynikającą z umów handlowych. Jednocześnie cele, które chce osiągnąć UOKiK, nie mają zbyt skonkretyzowanego charakteru, co wydaje się uzasadniać chęć zgromadzenia tak obszernego materiału faktograficznego w sprawie. Przechodząc do szczegółów, trudno oprzeć się wrażeniu, że UOKiK interesuje… wszystko: począwszy od otoczenia biznesowego, w jakim funkcjonują wydawcy z segmentu edukacyjnego (w kwestionariuszu znalazły się m.in. pytania o akcjonariat i przynależność do grup kapitałowych), poprzez pytania o charakter oferty danego wydawcy, aż po ceny produktów …