Zacznę od pewnego ważnego zdarzenia, które miało miejsce dawno, dawno temu, w cudnych okolicznościach przyrody. Liczę na poczucie humoru pana profesora, w nadziei, że tę historyjkę potraktuje z łagodnym dystansem mędrca… przynajmniej do momentu, kiedy przestanie być wesoło. Otóż swego czasu na sawannie wszystkie zwierzęta żyły w bałaganie. Każde z nich uważało się za najważniejsze, bo albo było duże, albo sprytne, albo najlepiej śpiewało paszczą, albo było najbardziej kolorowe, albo skakało najwyżej itd., itp. Jednym słowem: panowała anarchia, której nie sposób było znieść ani opanować. W końcu król lew uznał, że dość tego, bo zakłóca to jego święty spokój. Zebrał wszystkie zwierzęta przed swoje oblicze i zakomunikował łagodnym głosem: – Nie podoba mi się wasza awantura o to, „co komu i za ile”. Nie będę wnikał w wasze spory, kto kogo ma zeżreć i kto komu ma zaśpiewać bądź zaryczeć. Nie interesuje mnie wasza głupia aktywność, bo to zakłóca moją przenajświętszą drzemkę pod baobabem. A tak w ogóle mam was potąd, o, potąd! – Tu lew pokazał pokąd. – Krótko mówiąc: dość tego! – Lew podniósł głos i grzywa mu się nastroszyła. – Nie wymagam dużo – rzekł tonem ironicznym. Po czym ryknął na całego: – Demokracja demokracją, ale bez dyskusji mi tu! Oto moje zarządzenie. Wszystkie zwierzęta, które są mądre, ustawić mi się po prawej stronie! Sowa tego dopilnuje. Sowa, ruchy, ruchy, ale już!… Nie będę powtarzał! – Następnie zaryczał jeszcze głośniej: – Wszystkie zwierzęta ładne, piękne i trendy ustawić mi się po lewej stronie! Misia koalę deleguję do wykonania zadania! – Zapadła cisza i przerażenie. Zwierzęta pojęły, że król lew nie żartuje i natychmiast wykonały polecenie. Król lew uznał, że na dzisiaj dosyć; wreszcie jakiś podstawowy porządek zapanował. Nieopatrznie jednak przed zaśnięciem otworzył lewe oko. Mądre zwierzątka stały po prawej, a ładne, piękne i trendy – po lewej stronie. Niby wszystko tak, jak chciał. Ale nie do końca. Pośrodku, w agresywnej pozycji na czworaka, stała żaba, która intensywnie wpatrywała się w otwarte lewe oko lwa. Króla zamurowało. Z łagodnym uśmiechem Hannibala Lectera zapytał: – A ty, żabko, co? No co?! Co z tobą, bo mnie zaraz szlag trafi! – Żaba wytrzymała ciśnienie i zakumkała: – No, przecież się nie rozerwę, co nie?! Proszę mi wybaczyć, ale pan profesor przyjął postawę owej żaby, która uznała, że można być …